Odwiedziny zmarłej żony
Była godzina ósma rano, 13 maja. Już nie spałem, ale nadal leżałem na wznak na łóżku. Moja zmarła prawie cztery lata temu żona, weszła do mojego pokoju - jak żywa. Pochyliła swoją głowę do mojej twarzy i krótko powiedziała: "gdzie indziej jesteśmy". Natychmiast się wyprostowała i na moich oczach zmarła. Twarz i ciało pokryte zostało natychmiast przesuwającymi się do siebie płytami w kolorze beżowym. Byliśmy małżeństwem przez ponad 60 lat.